- Puchar rządzi się swoimi prawami, dlatego broni nie złożymy - przekonuje Janusz Szumowski, działacz Warmii. Wilczki mają świadomość tego, że w starciu z łomżanami, faworytem nie będą, ale wierzą, że są w stanie sprawić niespodziankę i wyeliminować pogodzonego ze spadkiem z trzeciej ligi ŁKS.
- Mamy pewne rachunki do wyrównania. Przypomnę, że w czerwcu 2017 roku oba zespołu grały w finale na szczeblu wojewódzkim i wówczas ponieśliśmy minimalną porażkę, po dogrywce. Ale wstydu nie przynieśliśmy. Nie spodziewam się, że i teraz będziemy odbiegać od rywali umiejętnościami. Wszystko jest w naszych nogach - zauważa Szumowski.
CZYTAJ: Poznaliśmy wszystkich półfinalistów Regionalnego Pucharu Polski
Bardzo zmotywowani będą też piłkarze ŁKS, dla których sięgnięcie po trofeum regionalnego Pucharu Polski, to jedyna szansa na uratowanie mizernego w ich wykonaniu sezonu.
- Właśnie tak do tego podejdziemy. Z Warmią zawsze szło nam dobrze i wierzę, że trend ten zostanie podtrzymany - mówi kierownik Biało-Czerwonych Waldemar Antolak.
Równie interesująco zapowiada się drugi półfinał. Mecz Wasilkowa z Olimpią Zambrów ma kilka podtekstów. Kibice najbardziej ostrzą sobie zęby na spotkanie szkoleniowców, którzy po rundzie jesiennej zamienili się trenerskimi stołkami - Artura Woronieckiego (KS Wasilków) i Tomasza Kulhawika (Olimpia).
Regionalny Puchar Polski. Finał i zwycięstwo w rozgrywkach będzie spełnieniem marzeń Warmii Grajewo
- Znam tych chłopaków i wiem o ich lepszych i gorszych stronach - mówi Woroniecki. - Mam też pomysł, jak tę wiedzę wykorzystać, jednak to samo może powiedzieć Tomek. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu pod kątem analizy przeciwnika - kontynuuje.
Podobnie myśli Kulhawik. - Z tym miastem i z tym klubem wiąże mnie miłe wspomnienia i cieszę się, że będę miał okazję tam wrócić. Drużyna z Wasilkowa pokazała w tym sezonie, że potrafi grać w piłkę, a szczególnie niebezpieczna jest na własnym boisku. Musimy podejść do tego meczu w pełni skoncentrowani - twierdzi szkoleniowiec zambrowian.
Zadanie miejscowym utrudniają kontuzje. Wasilkowianie niemal od początku rundy muszą radzić sobie bez najlepszych strzelców - Jana Pawłowskiego i Dawida Śliwowskiego.
- Nie byliśmy na to przygotowani, ale przynajmniej udaje nam się zminimalizować problem, co pokazują wyniki w lidze. Z Jankiem i Dawidem byłoby łatwiej o sukces w Pucharze Polski, ale nie czujemy się na straconej pozycji - zapewnia Woroniecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?